» Recenzje » Diuna: Opowieści z Arrakin

Diuna: Opowieści z Arrakin


wersja do druku

Dwa opowiadania, dwie jakości

Redakcja: Agata 'aninreh' Włodarczyk, Daga 'Tiszka' Brzozowska

Diuna: Opowieści z Arrakin
Diuna: Opowieści z Arrakin, to po Rodzie Atrydów kolejny komiks z uniwersum wykreowanego przez Franka Herberta, jaki wydany został przez oficynę Non Stop Comics. Czy miłośnicy Diuny powinni zwrócić na niego uwagę? O tym słów kilka poniżej.

Syn nieodżałowanego Franka Herberta, Brian, oraz jego stały współpracownik, Kevin J. Anderson, od lat rozszerzają – chociaż złośliwi twierdzą, że zwyczajnie spieniężają efekty nieswojej pracy – uniwersum, nad którym Frank Herbert pracował ponad dwadzieścia lat. Do rąk czytelników trafiają raz lepsze, raz gorsze książki, a ostatnio przyszła pora również na komiksy. Panowie popełnili scenariusze, zatrudnili ilustratorów i gotowe.   

Pierwszy z utworów w albumie, Krew sardaukara, rozszerza spektrum widzenia świata Diuny. Historia traktuje o oficerze sardaukarów walczących podczas inwazji na Arrakis w mundurach Harkonenów. Z początku wszystko wydaje się proste, wręcz trywialne: ot, główny bohater, Baszar Jopati Kolon, stracił rodzinę oraz lenno w wyniku ataku Atrydów na jego rodzinny świat, w związku z czym pała naturalną żądzą zemsty na wrogim rodzie. W praktyce opowiadanie jest dużo ambitniejsze, niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka. Traktuje o przewartościowaniach, jakie zachodzą w człowieku pod wpływem zrozumienia intrygi tuszującej tożsamość prawdziwych morderców. W trakcie walk na Arrakin Jopati opowiada swoją historię począwszy od dzieciństwa, przez działalność w ruchu oporu, niewolę i przydział do sardaukarów, wieńcząc szkoleniem i wizytą księcia Leto Atrydy na cesarskim dworze. Z czasem gorejąca w nim nienawiść przekształciła się w szacunek, a nawet podziw wobec adwersarza. Napaść na Arrakin uzmysławia Jopatiemu, iż jest tylko pionkiem na szachownicy kolejnej intrygi. Co więcej, sarduaukar ma pełną świadomość, że za oba tragiczne wydarzenia, zagładę rodu Kolonów i zniszczenie Atrydów, odpowiedzialni są ci sami ludzie: jego zwierzchnicy. Żeby dodać sprawie pikanterii, żołnierz z żelazną dyscypliną i poczuciem obowiązku dąży do wykonania rozkazu wydanego przez cesarza, który z pewnością nie będzie na rękę tymczasowemu sojusznikowi tronu, baronowi Harkonnenowi.

Ten komiks ukazuje tak całą głębię sytuacji geopolitycznej, jak i złożoność intryg oplatających cesarski dwór, co przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi Diuny. Niemniej jednak najmocniejszym punktem tego tomu pozostaje historia Jopatiego: przewrotna, zaskakująca, ale i poruszająca. Od strony artystycznej nie oferuje wprawdzie fajerwerków, jednakże otrzymujemy tu sprawne rzemiosło, wystarczająco dobre, by oddać naturę wydarzeń oraz myśli głównego bohatera.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Szept kaladańskich mórz, kolejny rozdział w albumie, to adaptacja opowiadania, które pierwotnie znalazło się w publikacji Droga do Diuny i, po prawdzie, tam powinno pozostać. Jest bardzo subtelną opowieścią o uwięzionych w jaskini, wyczerpanych, rannych i pozbawionych zapasów Atrydzkich żołnierzach. Świadomi upływającego czasu oraz topniejących szans na ratunek wojacy znajdują ukojenie w opowiadaniach mistrza Jongleura – specjalisty od snucia niezwykle realistycznych historii. Ten roztacza przed nimi niemalże bajkowe wizje rodzinnego Kaladanu, zapewniając udręczonym towarzyszom chwile wytchnienia. Nie będzie to żadną niespodzianką, że żołnierze dożywają swoich dni w pułapce, ale zaskoczeniem może być stan, w jakim odnaleziono nieboszczyków.

Dlaczego zatem opowieść ta nie sprawdza się jako komiks? Sprawa jest niezwykle prosta: tekst literacki czaruje oniryczną narracją, pobudzając wyobraźnię czytelnika i wprawiając go w melancholijny nastrój. Komiks niejako z natury ogranicza udział wyobraźni w percepcji utworu, dostarczając gotowe obrazy. Jednak w przypadku rysowanego Szeptu kaladańskich mórz odbiorca nie tylko został pozbawiony przyjemności samodzielnego wyobrażenia Kaladanu, ale dochodzi do dużo gorszej okoliczności: przeciętne, a miejscami zwyczajnie brzydkie ilustracje psują lekturę. Oczywiście odbiór czytelników nieznających pierwowzoru może być odmienny.

Mimo że drugi z tekstów rozczarowuje oprawą artystyczną, to album jako całość prezentuje się na tyle dobrze, że miłośnicy Diuny spędzą przy nim przyjemne dwa kwadranse, bo tyle mniej więcej zajmie lektura. Warto zaznaczyć, że Diuna: Opowieści z Arrakin zdecydowanie adresowana jest do miłośników szeroko pojętego uniwersum Diuny, wykraczającego poza lekturę pierwszej powieści Franka Herberta. Te osoby docenią album, zwłaszcza znakomitą pod wieloma względami Krew sardaukara.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Diuna: Opowieści z Arrakin
Scenariusz: Kevin J. Anderson, Brian Herbert
Rysunki: Adam Gorham, Jakub Rebelka, Patricio Delpeche
Seria: Diuna
Wydawca: Non Stop Comics
Data wydania: 21 września 2022
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 112
Format: 170x260 mm
Oprawa: twarda
Druk: kolorowy
ISBN: 9788382303971
Cena: 59,00 zł
Tytuł oryginalny: Dune: Tales from Arrakeen



Czytaj również

Diuna #1: Ród Atrydów #1
Polityka, ekonomia, bunt i śmierć... Oto Diuna
- recenzja
Droga do Diuny
Droga do Franka Herberta
- recenzja
Paul z Diuny - Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Jest woda na pustyni!
- recenzja
Wichry Diuny - Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Powrót na pustynię
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.