» Recenzje » Sandman Uniwersum: Księgi Magii #1

Sandman Uniwersum: Księgi Magii #1


wersja do druku
Sandman Uniwersum: Księgi Magii #1
Uniwersum Sandmana jest jedną z najważniejszych serii wymyślonych przez Neila Gaimana. Brytyjczyk z czasem nie tylko rozbudował świat, ale zezwolił też na franczyzę, której przykładem są Księgi magii. Czy spin-off gwarantuje dobrą rozrywkę? Sprawdziliśmy!

Timothy wydawał się być zwykłym nastolatkiem. No dobrze, może tak nie do końca zwykłym, bo targanym rodzinną tragedią, niespecjalnie lubianym przez rówieśników oraz niepotrafiącym rozmawiać z dziewczętami. Jednak pewnego dnia, zdarzenie, które można uznać za przypadkowe, wywróciło życie chłopca do góry nogami. Młodzieniec został obdarzony magicznymi zdolnościami, co przysporzyło mu zarówno przyjaciół pośród osób dysponujących podobnymi umiejętnościami, jak i nowych wrogów. Któż jednak mógłby chcieć śmierci Timothy'ego? I co ma z tym wspólnego władca krainy Śnienia?

Tak też zaczyna się pierwszy tom z cyklu Księgi magii, serii, której pomysłodawcą jest ojciec Sandmana, sam Neil Gaiman. Gwoli ścisłości nie jest to nowa historia lecz komiksowy reboot; opowieść pierwotnie ukazała się w roku 1993, później zaś została rozwinięta przez kolejny cykl. Tym razem jednak Brytyjczyk scedował obowiązki napisania scenariusza na kogo innego, w tym przypadku Kat Howard, pracującej już przy zbiorze form krótkich: Sandman Uniwersum.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Banałem jest napisać, że scenarzystka dysponowała wszelkimi atutami by napisać interesującą opowieść i rozszerzyć świat wymyślony przez Gaimana o nowe elementy, zachowując przy tym wolną rękę przy rozbudowaniu historii o własne pomysły. Teoretycznie, udało jej się wyposażyć ją we wszelkie cechy, by przykuć uwagę, nawet jeśli trudno mówić tu o jakiejkolwiek oryginalności: jest równoległy świat, tajna organizacja i kilka niejednoznacznych zakrętów fabularnych, które być może doczekają się interesującego rozwinięcia.

A mimo to dorośli czytelnicy, którzy zaczytywali się Sandmanem, mogą poczuć irytację infantylnością dialogów i nikłą obecnością władcy Śnienia. Te kilka stron, na których pojawia się Kraina Snów i postać wymyślona przez Neila Gaimana to doprawdy zbyt mało by poczuć klimat znajomego uniwersum. Swoją drogą troszkę przykro patrzeć, jak brytyjski autor rozmienia się na drobne, firmując niniejszą historię swoim nazwiskiem.

W trakcie lektury trudno się oprzeć wrażeniu, że kreacji bohatera i ogólnie świata bliżej do Harry'ego Pottera, tyle że w wersji bardziej zbrutalizowanej i ociekającej posoką. Owszem, to twórczość Gamiana mogła być inspiracją dla Rowling, nie na odwrót, lecz ten szczegół nie ma specjalnego znaczenia. Protagonista to dzieciak w okularach używający śrubokrętu jako różdżki, obciążony rodzinną traumą, średnio lubiany przez większość rówieśników. Do tego są wokół niego osoby dorosłe, które chcą mu pomóc i takie o wrogich intencjach. Znacie to? Pewnie, że znacie. Czy jest to ciekawe? W żadnym wypadku! 

Podobnie sprawa przedstawia się w kontekście fabuły, która gdzieś już była widziana. Młodzieniec odkrywa w sobie tajemniczą moc, nad którą nie do końca potrafi zapanować, a mimo to wydaje mu się, że wszystko wie lepiej. Ktoś z jakiegoś powodu pragnie mu pomóc, ktoś inny czyha na jego życie, bowiem okazuje się, że przeznaczenie przewidziało dla Timothy'ego ważną rolę do odegrania. Znamy to, prawda?

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Czy jest to jednak komiks młodzieżowy? Informacja na okładce informuje, że jest to historia dla dorosłych i wypadałoby się z tym zgodzić. W kilku miejscach krew leje się obficie i zdaje się, że to nie koniec fali rozmaitej przemocy, jaka stanie się udziałem głównych bohaterów. Dlatego też historię można spozycjonować jako atrakcyjną tylko dla wąskiego grona odbiorców: nastolatków u progu dorosłości nieznających pierwowzoru.

Pewnym ratunkiem mogłaby być oprawa graficzna, jakieś nietuzinkowe, pobudzające wyobraźnię ilustracje. Coś, co podkreślałoby oniryczny charakter komiksu. I takie grafiki pojawiają się… na kilku pojedynczych stronach. Wówczas naprawdę czuć posmak Sandmana i możliwości dla serii pobocznych. Niestety większość stron oferuje dość sztampowe grafiki. Nie można im co prawda specjalnie niczego zarzucić: kreska jest precyzyjna, mimika postaci wyrazista, kolory nałożone zostały starannie z wykorzystaniem pełnej palety barw, ale… podobnych komiksów ukazuje się zbyt wiele, by ten zapadł w pamięć.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Podsumowując, trudno na chwilę obecną jakość szczególnie polecić Księgi magii. Zaletą pierwszego tomu jest to, że pomimo 160 stron, lektura przebiega błyskawicznie, ale na tym kończą się atuty. Może kolejne tomy porwą serca i zagwarantują atrakcyjną rozrywkę, dzięki czemu lektura tomu otwierającego stanie się koniecznością na drodze ku późniejszej przyjemności. Na chwilę obecną nie widzę jednak powodu, by polecać niniejszy komiks.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Księgi Magii #1: Dobór składu
Scenariusz: Kat Howard
Rysunki: Tom Flower
Seria: DC Black Label, Sandman Uniwersum, Księgi Magii, Klub Świata Komiksu
Wydawca: Egmont Polska
Data wydania: 12 listopada 2020
Kraj wydania: Polska
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Liczba stron: 160
Format: 170x260 mm
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolorowy
ISBN: 9788328198413
Cena: 69,99 zł
Wydawca oryginału: DC Comics, Vertigo, DC Black Label



Czytaj również

Baśnie (wyd. zbiorcze) #21: Długo i szczęśliwie
Zbliżając się ku końcowi
- recenzja
Amerykański wampir #8
Wampiry w kosmosie
- recenzja
Śmierć
Młodsza, fajna siostra
- recenzja
Sandman #8: Koniec światów
Gaiman jakiego lubimy
- recenzja
Kosmiczna Odyseja
Kolejna kosmiczna wojna
- recenzja
Sandman #2: Dom lalki (Wyd. III)
Wizyty w karczmie
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.